Tytuł: Night in the Woods
Rok wydania: 2017
Platforma: PC (Steam)
Czas: 10,2 h

Nie wiem, od czego tu zacząć, bo to gra, która poruszyła moje najczulsze strony…
Pierwsze podejście do “Night in the Woods” miałam w 2018 roku, ale wtedy gra tak zniszczyła mnie psychicznie, że dałam sobie spokój… i dopiero po 7 latach, będąc życiowo na zupełnie innym etapie, zdecydowałam się zrobić do niej kolejne podejście. Skąd taka reakcja? Miałam w życiu taką samą jesień, była to jesień 2006 roku.

Mae, 20-letnia kotka, nie ma łatwego startu w dorosłe życie. Pewnego wieczoru wysiada z autobusu i drepcze wprost do domu swoich rodziców – zdecydowała się rzucić studia, na których była prawie dwa lata i z poczuciem klęski wraca do rodzinnego pipidówka… W miasteczku “stara bieda”, chociaż pewne rzeczy się zmieniły. Zamknięto market i ulubioną knajpę z jedzeniem, a przyjaciele z liceum już nie mają tyle czasu, co dawniej – bo pracują i mają swoje dorosłe obowiązki. Mae nie potrafi odnaleźć się w tym DOROSŁYM świecie, a na dodatek w powietrzu wisi coś niedobrego i w miasteczku zaczynają dziać się dziwne rzeczy.

Na pierwszy rzut oka “Night in the Woods” wygląda jak lekka i przyjemna, kreskówkowa gierka o furrasach, raczej dla młodszych odbiorców… No właśnie nie. Gra porusza poważne i ciężkie tematy – między innymi temat chorób psychicznych. Ten dysonans uderza, i to mocno.
Sam gameplay jest dość prosty – czasem trzeba gdzieś wskoczyć czy wykonać jakąś prostą czynność, ale nie o rozgrywkę tutaj chodzi – najważniejsze jest podążanie za fabułą. Możemy wykonywać coś w rodzaju questów (np. popłynąć łódką z poszukiwaczem skarbów w tunelu, przez który przepływa lokalna rzeka), które urozmaicają i gameplay, i fabułę. Questy wykonujemy również z paczką przyjaciół Mae – jaszczurką Beą, lisem Greggiem i jego chłopakiem, niedźwiedziem Angusem. Każda z tych postaci jest świetnie napisana, ma swoje całe backstory i jest niezwykle barwna. Do tego wątek queerowy jest podany naprawdę ładnie – tak, że nie zajmuje całej przestrzeni i nie stanowi jedynej i głównej cechy osobowości Gregga i Angusa.

W 2018 roku nie byłam w żadnym znaczącym punkcie życia. Nic nie osiągnęłam w żadnym aspekcie, miałam gównianą pracę, w której zarabiałam grosze i byłam traktowana jak odpad, byłam przekonana, że do końca swoich dni pozostanę singielką, a popołudniami opiekowałam się moją bardzo wiekową babcią, przy której zawsze było coś do zrobienia. Czułam się nieudacznikiem…
Jak jest teraz? Mam rentę – ale wysoką, i w końcu nie muszę użerać się z idiotami za pół darmo. Jestem w szczęśliwym związku, niedługo planujemy ślub. Babci nie ma już z nami, za to ja wyprowadziłam się z narzeczonym do innego miasta i budujemy tutaj nasze wspólne życie. Czuję się spełniona. No i – w 2006 roku miałam tyle lat, co Mae w grze. Teraz mam prawie drugie tyle.

8 lat temu czułam się bardzo zagubiona, więc też nie powinno nikogo dziwić, że nie dałam rady przejść “Night int the Woods”. I chociaż pewne sceny w tej grze były/są aż nazbyt życiowe i “rel”, to jednak upływ czasu zrobił tutaj swoje.

Przez większość gry towarzyszyło mi takie been there, done that. Kłótnia Mae z jej matką o porzucone studia i niespełnione oczekiwania wgniotła mnie w fotel, bo wyglądała toczka w toczkę jak moje kłótnie z matką w 2006 roku, kiedy zrobiłam to samo co Mae (i z tych samych powodów). W grze pojawia się zresztą mnóstwo wątków typowych dla okresu, kiedy ma się te 20 lat. Crush z liceum – po 20 latach śmieszy, ale po 2 latach to wciąż świeże emocje. Rozkminy, czy jest się dobrą osobą. Szukanie jakiejś pociechy w wierze i religii – i nie znajdowanie jej, pogłębiające gorycz. Oczekiwania “dorosłego świata” odnośnie wpasowania się w ramy i normy. Każdy oczekuje od ciebie odpowiedzialności, dojrzałości i posiadania konkretnych, ambitnych planów na życie, a tymczasem ty coraz bardziej się gubisz… A do tego jest tu duszny klimat małego miasta, które czasy świetności ma już za sobą.

Akcja gry nabiera tempa po Halloween, kiedy Mae wracając wieczorem do domu z miejskiej imprezy zostaje świadkiem bardzo dziwnego i niepokojącego zdarzenia… Temat powraca do niej jak bumerang, oczywiście nikt nie wierzy kotce i ona sama też przestaje sobie wierzyć. A do tego każdej nocy nawiedzają ją dziwaczne sny. Wydarzenia eskalują, pojawiają się naprawdę tajemnicze wydarzenia i postacie i… dochodzimy do (miejmy nadzieję) szczęśliwego finału. Tak, to, co dzieje się w “Night in the Woods” po imprezie halloweenowej, to nic innego, jak uniwersalna metafora choroby psychicznej. W grze temat rozwiązał się fabularnie poprzez kolejną metaforę, ale w prawdziwym życiu niestety czasem trzeba iść do szpitala, a już na pewno po leki. I ja też poszłam po leki – w listopadzie minie dokładnie 19 lat od tego momentu. Potem bywało różnie, ale wierzę, że każde z tych doświadczeń było mi potrzebne.

W 2007 roku uczęszczałam przez 6 miesięcy na dzienny oddział psychiatryczny. W korytarzu wisiało wycięte przez pacjentów w ramach arteterapii żółte słonko z promykami, a obok widniał napis: “Po każdym deszczu wstaje słońce”.
Dla mnie też wstało, chociaż czasem pogoda bywała poje*ana… A może po prostu zrozumiałam, że deszcz jest niezbędny dla całej naszej planety i kiedy już pada – a padać co jakiś czas będzie, bo tak działa natura – to warto zaopatrzyć się w parasol lub nieprzemakalną kurtkę. Mae na końcu nie wie co przyniesie jej los, jak będzie kiedy Gregg i Angus wyprowadzą się do dużego miasta – ale przecież może ich odwiedzić!, nie wie czy uda jej się znaleźć pracę i jak dalej potoczy się jej dorosłe życie… Ale patrzy na to z pogodą ducha. I myślę, że ta pogoda ducha jest bardzo ważna w tym kluczowym w życiu wieku 20 lat. Ale Mae miała wsparcie swoich bliskich – a niestety często jest tak, że chory psychicznie młody człowiek zostaje pozostawiony sam sobie… Stąd już tylko krok do tragedii.

Pisałam jakiś czas temu na którymś z blogów – pod wpływem piosenki “Długie dni” Maksa z 27.Fuckdemons, że pewne rzeczy są fajne do doświadczenia właśnie jak się jest gówniarzem, a mnie to ominęło i trochę żal. Ale każdy medal ma dwie strony i znowu inne rzeczy smakują lepiej jak jest się już dojrzałym człowiekiem. :)
Ja nadal jestem dużą nastolatką, jak Mae – tylko, że mam drugie tyle lat, swoje pieniądze i mogę sobie pozwolić na całkowity komfort olewania oczekiwań i opinii kogokolwiek. M.in. dlatego uważam, że dorosłość – ta dojrzała dorosłość – jest lepsza od dzieciństwa i młodości. Ale tak, mając te 20 lat miałam identyczne rozkminy jak Mae czy Gregg. Teraz widzę to po prostu jako kolejny etap w życiu, który przeszłam, zamknęłam rozdział i zostawiłam go za sobą.

Co mi się podobało?

Najbardziej to, że matka Mae powiedziała jej, że umówi jej wizytę u psychiatry, zamiast raczyć ją tekstami, że “wmawia sobie”… No i rodzice Mae, jacy by nie byli przez całą grę, jednak finalnie okazali córce dużo zrozumienia i wsparcia. Liczyło się dla nich zdrowie i życie ich jedynego dziecka, a nie to, czy skończyła pieprzone studia czy nie.
No i że Mae miała wokół siebie mnóstwo życzliwych osób.

Co mnie bolało?

Wątek zaginionego chłopaka, kumpla Mae i Gregga. Ale czasem tak po prostu jest w życiu, to też jest pewna metafora.

Czy bezdomny Bruce naprawdę wrócił do domu, do swojej rodziny…? A może Bruce był jak mój ojciec i wsiadł w pociąg tylko po to, żeby narobić sobie i innym jeszcze więcej kłopotów? A może był jednak mądrzejszy i nie odrzucił swoich najbliższych?

No i najtrudniejsza dla mnie rzecz… Ja też musiałam iść do metaforycznego lasu metaforyczną nocą szukać swojego “ducha”, który w sumie potem okazał się czymś dużo gorszym. Z Mae poszli do lasu jej przyjaciele – a ja byłam w tym lesie całkowicie sama, przeświadczona, że to moja wina.

Ale z perspektywy 20 lat mogę powiedzieć, że dobrze się stało jak się stało.
Mam nadzieję, że Mae u progu 40-stki będzie mogła powiedzieć to samo. :)

Subskrybuj
Powiadom o
guest

2 Komentarze
Najstarsze
Najnowsze
Opinie w linii
Zobacz wszystkie komentarze
Piotr

Niby mała gra, a tak rozbudowana. Pełna różnych wątków, problemów do rozwiązania. A co ważniejsze pozwala spojrzeć na swoje życie z innej strony. Czuje, ze będę musiał zagrać.

Ta strona używa plików cookies.
Jak wykorzystujemy Cookies
Jak wyłączyć cookies
AKCEPTUJĘ
2
0
Chętnie poznam Twoje przemyślenia, skomentuj.x